W pewnym momencie do domu przyszedł jej brat, który był cały z krwi. Lucy podbiegła do niego.
- Ja pierd*le co się stało ?
- Miłem wypadek.
- Żartujesz sobie ?! Przecieź ci mówiłam żebyś nie jeździł tak szybko ! Zobacz jak teraz wyglądasz.... Jedziemy do szpitala !
- Ja nigdzie nie jadę... nic mi nie jest.... To tylko zadrapania...
- Bez gadania ! Wsiadaj do auta !
- Nie jadę.
- Jedziesz ! Jak za 30 sekund nie wejdziesz do auta... to zobaczysz.. Odliczam ! 30... 29.....28.....27 - blondynka wyszła z domu dalej odliczając. Zobaczyła ścigacza w jednym kawałku i bez żadnej rysy na lakierze. Obok leżało opakowanie po sztucznej krwi.
- Ty gnojku !!!
- Wystraszyłaś się...hahaha..
- Trolu głupi... czemu to zrobiłeś ?
- To z miłości...
- Hahaha ty i miłość do mnie ?!
- Dziwne no nie ? - uśmiechnął
- Jeszcze raz zrobisz coś takiego... to cię uduszę...
- Pfff.. Ok, ja idę, będe późno
- Przecież wiesz, że nie obchodzi mnie o której wrócisz...
- No wiem... ja idę... narka.
Chłopak odjechał, a Lucy postanowiła sobie porysować. Udała się do swojego pokoju i usiadła na łóżku. Po ok. 15 minutach rysunek był gotowy.
Po chwili zadzwoniła do niej Nicol....
- Cześć Nicki.
- No hej... Idziesz ze mną do stadniny ?
- No w sumie mogę iść.
- Bentley na pewno się ucieszy... Nie widział cię już parę miesięcy...
- Nooo to o której ?
- Spotkajmy się przy głównej drodze ooooo 15.
- Ooo to szybciutko... Widzimy się za 10 minut.
- Do zobaczonka.
- Papa. - rozłączyła się.
Lucy poszła nasypać Cookie jedzenia do miski, bo wiedziała, że wróci późno. Powędrowała jeszcze na górę po swój ulubiony czarny fullcap, wzięła klucze i wyszła zamykając za sobą drzwi... Szła sobie powoli uliczkami... widziała bawiące się dzieci... przypomniały jej się stare, dobre czasy, kiedy była małą dziewczynką, a jej rodzice jeszce byli razem... Po chwili zobaczyła swojego ex i zaczęła iść szybciej, chcąc go uniknąć. W końcu do niej dobiegł...
- Hej piękna.. - przywitał ją i objął jedną ręką w pasie.
- Odwal się ! - wyrwała się z jego objęcia.
- Już mnie nie kochasz ?
- Nie ! Nigdy cię nie kochałam... to było tylko chwilowe zauroczenie.. a ty to jeszcze bardziej spiep**yłeś ! Serio... odpi*rdol się, bo nie mam ochoty z tobą gadać..
- Ja wiem, że ty jeszcze coś do mnie czujesz... widzę jak patrzysz w moje oczy..
- Jezu... z kim ja żyje. Ile razy ci mam powtarzać, że NIC do ciebie nie czuje ?!
- I tak wiem swoje...
- No zajebiście !! Jestem spóźniona !! - powiedziała spoglądając na zegarek w telefonie.
- Czyli musisz już iść ?
- No raczej... na pewno nie będe tu z tobą stała..
- Będe tęsknić...
- A ja nie !!
Po skończonej "rozmowie" z chłopakiem ruszyła przed siebie... po około 5 minutach doszła do szatynki..
- Hej kocie.. mam nadzieję, że nie czekałaś długo - przytuliły się.
- Parę minut. Ja też się spóźniłam.. - uśmiechnęła się.
- To co, idziemy ?
- Jasne ! A czemu masz taką dziwną minę ?
- Spotkałam po drodze Davida..
- Cooo ? Jesteś cała ?
- Haha tak, nie masz się o co martwić..
Po chwili doszły do stadniny...
- A tak w ogóle jak ci idzie nauka ?
- No całkiem spoczko..
- To dzisiaj w teren ?
- Nie puszczą mnie.
- Jak ja będe to cię puszczą. - uśmiechnęła się.
- Na jakim koniu jeździsz ?
- Ostatnio Flicka przypadła mi do gustu.
- Serio ? Flicka ? Ten dziki mustang ?
- Widzę, że pamiętasz..
- No pewnie..
- To idź ją osiodłaj, a ja idę po Bentley'a.
- Okey.
Szatynka ruszyła w stronę stajni.. podeszła do boxu Flicki. Wyczyściła ją i założyła siodło oraz uzdę.. Przy okazji spytała się właścicielki stadniny czy może jechać z Lucy w teren.... Oczywiście się zgodziła :)
*** Wcześniej w domu Lynch'ów ***
- Rocky ! Rusz dupę i idź sprzątać ! Zaraz ciotka przyjedzie z kuzynką ! - rozkazała Rydel.
- Nie chce mi się.. - powiedział szatyn.
- W tej chwili !
- A co ? Zrobisz mi coś ?
- Owszem... - po tych słowach blondynka szybkim krokiem podeszła do kuchni i nalała do szklanki zimną wodę, po czym wylała całą zawartość na głowę Rocky'ego.
- Ooo.. przegiełaś ! - chłopak zaczął gonić Rydel po całym domu.
- Przyjechali ! - krzyknął Riker patrząc przez okno.
- Gdzie jest Ross ? - spytał Ellington.
- Już idę. - powiedział schodząc po schodach.
- Coś ty się tak wystroił ? - zapytał najstarszy.
- Pewnie spotyka się z Lucy... - mrugnął do niego Rocky.
- Nie prawda... - zaprzeczył blondyn.
- Idę otworzyć im drzwi.. - odparła Delly, po czym powędrowała do drzwi i otworzyła je. - Witaj ciociu - przywitała się dziewczyna.
- Cześć... A wy sami ? Nie ma rodziców ?
- Są w LA nie wiedziałaś ?
- Nie wiedziałam... no to będe musiała do nich jechać ... Mam do was prośbę. Czy Emily mogłaby zostać u was na 2 dni ?
- No pewnie... nie ma żadnego problemu...
- To ja się będe już zbierać... naprawdę wam dziękuję.
- Nie ma za co..
- Cześć wszystkim. - przywitała się z uśmiecheem dwunastoletnia Emily.
- Hey - powiedzieli wszyscy w tym samym czasie.
- Ja idę się przejść. - oznajmił Ross.
- Gdzie ? - dopytywała Rydel.
- Po mieście ?
- Czyli spotykasz się z Lucy.. - zaśmiała się.
- Nie spotykam się z Lucy.. serio.
- A mogę iść z tobą ? - spytała Emily.
- Możesz. Zwiedzisz przy okazji trochę Miami.
- Dziękuję.. jesteś kochany. - przytuliła go.
- No wiem. - uśmiechnął się słodko.
- I do tego bardzo skromny.
- To też wiem. - zaśmiał się. - Chodź idziemy. - dodał.
Oboje łazili po całym mieście.. Ross pokazywał dziewczynce wszystkie atrakcje. W końcu doszli na plaże.
*** Wcześniej u przyjaciółek ***
Lucy poszła na padok, po którym biegał Bentley. Blondynka przeskoczyła bokiem przez drewniane ogrodzenie. Koń widząc ją od razu do niej podbiegł i zaczął głośno rżeć. Obskoczył ją z każdej strony i słodko trącał ją pyskiem. Dziewczyna przytuliła się do niego i pocałowała go w chrapy.
- Jesteś tak samo piękny jak parę miesięcy temu. - powiedziała do niego.
Po chwili przyszła do nich Nicol, prowadząc za sobą osiodłaną już Flicke.
- Przyniosłam ci tylko uzdę, bo wiedziałam, że będziesz jeździć na oklep.
- A skąd to wiedziałaś ? - uśmiechnęła się.
- Bo znam cię już bardzo długo.
Nicol wsiadła na "swojego" konia. Lucy ubrała Bentley'owi uzdę i wspięła się na jego grzbiet. Pierwsza ruszyła szatynka. Na początku jechały obok siebie, lecz po chwili się to zmieniło, gdyż wjechały na chodnik. Po ok. 5 minutach dotarły do polanki..
- Wyścig ? - zaproponowała Nicol.
- Hahaha serio ? Chcesz się ścigać ?
- No wiem, że lepiej jeździsz i masz o wieeeele lepszego konia, ale będzie fajnie.
- Ok ty wystartujesz pierwsza, ścigamy się pod plaże.
- Okey, ile dajesz mi sekund ?
- Daje ci 2 minuty.
- Serio ?
- Serio, serio. - zaśmiała się. - Jedź już.
Nicol ruszyła galopem w stronę plaży. Lucy trochę się nudziła i położyła się na plecach na grzbiecie konia. Po 2 minutach Lucy najpierw biegła galopem, potem zdecydowała się na cwał. Tuż przed samą metą, objęła prowadzenie.
- Wygrałam ! - ucieszyła się blondynka.
- No wiem.. następnym razem dajesz mi 3 minuty.
- Spoczko. - uśmiechnęła się szeroko. - Skoro już tutaj jesteśmy to wjedźmy do wody. - dodała.
Przyjaciółki galopowały po całym brzegu.. przy okazji zrobiły sobie kilka zdjęć.
Po zdjęciach przebiegły się jeszcze ostatni raz.... były całe przemoczone. W końcu Luśka zauważyła chłopaka... był to Ross. Od razu skierowała się w jego stronę.
- Hey Ross - zsiadła z konia i przytuliła go.
- Słabe to przywitanie...
- Nie pocałuje cię. - powiedziała stanowczo.
- Czemuuuu ? - zrobił maślane oczka.
- Bo tak.. - wytknęła mu język. - Kto to ? - wskazała na dziewczynkę.
- To moja kuzynka... Emily.
- Miło mi cię poznać.... - przybiły sobie żółwika. - Gdzieeee jeest Nicol?
- A była z tobą ?
- No była... ok ja jadę jej szukać. Zgadamy się wieczorem. - cmoknęła Ross'a w policzek.
- Skype ?
- Skype. - przesłała mu całusa i wsiadła na Bentley'a.
Skierowała się w stronę stadniny. Spotkała Nicol w połowie drogi.
- Czemu uciekłaś ?
- Nie uciekłam, miałyśmy już iść, a ty nagle zniknęłaś mi z oczu.
- Spotkałam Ross'a i "porozmawiałam" chwilkę.
- Powinniście być razem.
- Może kiedyś. - uśmiechnęła się.
Dziewczyny po dojechaniu do stadniny wyczyściły konie i powędrowały do swoich domów. Lucy wzięła gorącą kąpiel i przebrała się w piżamę. Położyła się na łóżku i włączyła laptopa.
*** W tym samym czasie w domu Lynch'ów ***
Ross i Emily wrócili do domu. Zjedli rodzinnie kolacje i każdy skierował się do swoich pokoi. Chłopak wziął szybki prysznic i tak samo jak Lucy włączył laptopa. Zobaczył, że blondynka jest dostępna i od razu do niej zadzwonił.
- Witaj kocie.
- Hey Ross'y.
- Nie wiedziałem, że jeździsz konno.
- Jeszcze dużo o mnie nie wiesz.
Nagle do pokoju wbiegł David i zaczął rozbierać Luśkę........
Hey kochani.... w końcu dodałam ten beznadziejny i "koński" rozdział. Nie było mnie ponad miesiąc.... Bardzo Was przepraszam. Komp dalej nie naprawiony, ale udało mi się ten rozdział dodać na tablecie uffff. I nie miałam w ogóle pomysłu co mogę tu napisać..... wieczne poprawki. Kolejny powinien być lepszy.... i znowu ta końcówka, za którą pewne osoby mnie zabiją :D haha podać Wam mój adres ? XD Strasznie dziękuję za wszystkie wejścia i komentarze... jesteście CUDOWNI !!! Kocham Was <3
Wczoraj były urodziny Ell'a... przyznać się... kto spamował na tt :D Ja widziałam Beatę Brzezińską :3 huehuehue.
Mam nadzieję, że rozdział choć trochę się Wam spodoba.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ <3
Piosenka z tytułu...
http://m.youtube.com/watch?v=Avx35Mjkkhw
Pozdrawiam cieplutko :***
-.- zakończenie...ale i tak zajebisty rozdział <3 / Effa
OdpowiedzUsuńAaaaaa ! Dlaczego takie zakończenie ja się pytam ?! Podaj adres. Musimy poważnie porozmawiać. Hehe. xd Żartuję oczywiście. ;* Tak się cieszę, że dodałaś rozdział. <3 Jest taki zajebisty. <3 <3 *.* Mam nadzieję, że ten cały David jej nic nie zrobi.. Bo jak tak to... (Dobra, nie dokończę, bo nie chcę się źle wyrażać. XD)
OdpowiedzUsuńA jeżeli chodzi o wczorajszy dzień, to spamowałam na TT. Cieszę się, że mnie widziałaś. :*** Ale ja Ciebie niee. :( Było tyle postów, że masakra.. Trudno było się odnaleźć. Hehe. ;*** Ale i tak nie dostaliśmy się na pierwsze miejsca światowe..
Mam nadzieję, że szybko dodasz next. :****
Kocham. <3 <3 <3
Becia
Tak, to był miesiąc, ale super, że w końcu jesteś :)
OdpowiedzUsuńRozdział jest super, to prawda- jest trochę "koński", jak to powiedziałaś, ale mi osobiście to wcale nie przeszkadza, bo kocham te zwierzęta.
Ja, nie zamierzam przyczepiać się do zakończenia. Moim zdaniem, było okej i podkręciło wszystkim emocje- dlatego mam nadzieję, że następny rozdział będzie niedługo.
Czekam niecierpliwie, kocham i cieplutko pozdrawiam <333
Wow, rozdział amazing! ;* Hahaha "koński" Bardzo mi się podoba, pisz szybciutko naexcik, mam nadzieję, że komputer szybko naprawią ;** <3 Pozdrawiam! I zapraszam do mnie.. http://r5-amazing-love.blogspot.com :* <3
OdpowiedzUsuńOjejku kolejny rozdział plzz
OdpowiedzUsuńKiedy kolejny rozdział? <3
OdpowiedzUsuńŚwietnooowaty rozdział! ;3
OdpowiedzUsuńJa też chciałabym mieć takiego brata co by mnie z miłości straszył. Hhah ;*
A no i muszę ci zwrócić uwagę na zakonczenie... Było troche dziwne, ale jestem ciekawa jak sobie poradisz z pisaniem takich scen xd lub może tego nie zrobią ;d
POZDRAWIAM ;*
http://the-most-beautiful-stories-r5.blogspot.com/
Jakbyś miała nadmiar wolnego czasu to zapraszam Cię na mój drugi blog o R5 http://i-just-need-one-last-dance.blogspot.com/ :D
OdpowiedzUsuńCo dalej ?! dodawaj nexta szybciutko :*
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, pisz szybko next, bo już nie mogę się doczekać! ^^
OdpowiedzUsuńP.S zapraszam do mnie, dopiero zaczynam ;>
http://fanfiction-r5.blogspot.com
Hej. Zostałaś nominowana do Liebstar Blog Awards. Więcej informacji znajdziesz tutaj : http://here-comes-forever-r5-story.blogspot.com/.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
B.
Kocham twojego bloga, Lucy <3
OdpowiedzUsuńNominowałam cię do LBA.
Pytania są na moim blogu: story-with-ross-lynch.blogspot.com
Nie dawno zaczęłam czytać twojego bloga jest świetny! czekam na next! :)
OdpowiedzUsuń